5 lipca Słowacja uroczyście obchodzi święto Cyryla i Metodego. Są oficjalne koncerty transmitowane przez telewizję, przemówienia i słowa o „najważniejszym dniu w naszej historii”. Ale co, jeśli spora część tej narracji to mity?
Robert Fico od lat potrafi wykorzystywać symboliczne daty do własnych celów politycznych. Tak jak w czasach socjalizmu 8 marca służył nie tyle kobietom, ile propagandzie reżimu, tak dziś Międzynarodowy Dzień Kobiet znów staje się dla Ficy okazją do budowania własnego wizerunku, główne wśród... emerytek. Podobnie jest ze świętem świętych Cyryla (Konstantyna) i Metodego – patronów Słowacji – które od kilku lat obchodzone jest coraz huczniej, z wyraźnym akcentem politycznym. W 2025 roku główna uroczystość na zamku Devín pochłonęła ponad 740 tysięcy euro z publicznych środków, a zamek zamknięto dla turystów na ponad tydzień.
Fico nie tylko sięga po symbole, które może sobie „przywłaszczyć”, ale też eliminuje te, które z jego narracją nie współgrają. Tak było z 17 listopada – dniem walki o wolność i demokrację, rocznicą wybuchu Aksamitnej Rewolucji – który niby w ramach oszczędności przestał być dniem wolnym od pracy. To już drugie święto państwowe, które straciło status dnia wolnego. W 2024 roku z kalendarza dni wolnych rząd Ficy wykreślił Dzień Konstytucji – 1 września.
To że święta są wykorzystywane przez polityków chyba nie jest dla nikogo żadną nowością.
Teksty w pomarańczowych ramkach to wypowiedzi profesora Lysego z obszernego wywiadu, jaki udzielił dziennikowi SME. Teksty w zielonych ramkach pochodzą z artykułu w Denníku N, w którym wypowiada się profesor Lysý, Vladimír Turčan oraz Adam Hudek. Tłumaczenie jest moje.
MIT 1: „Cyryl i Metody byli apostołami Słowian i ich ochrzcili”
FAKT: W IX wieku, gdy Cyryl i Metody przybyli na Wielkie Morawy, mieszkańcy tych terenów byli już częściowo ochrzczeni – i to nie przez nich, tylko przez duchownych z Zachodu.
Zatem misja Cyryla i Metodego nie miała na celu „niesienia wiary poganom”:
Nie byli zatem misjonarzami w tradycyjnym rozumieniu. Byli elitarnymi intelektualistami i dyplomatami, którzy działali z błogosławieństwem papieża.
MIT 2: „Cyryl i Metody stworzyli nasze pismo i język liturgiczny”
FAKT: Owszem, stworzyli pismo (głagolicę) i przetłumaczyli teksty liturgiczne na język staro-cerkiewno-słowiański (scs). Ale ten język ani to pismo nie przyjęły się na terenach dzisiejszej Słowacji, rozwinęły się za to wśród innych narodów.
Sama głagolica, choć faktycznie stworzona przez Cyryla, nigdy się na szeroką skalę nie przyjęła. Większość mieszkańców Wielkiej Morawy była niepiśmienna, a elity – nawet jeśli znały pismo – posługiwały się łaciną. Po śmierci Metodego w 885 r. bizantyjscy duchowni zostali z Wielkich Moraw wypędzeni, a głagolica zanikła.
Również scs jako język liturgiczny nie zyskał trwałego miejsca w Kościele. Papież Jan VIII wprawdzie go zaakceptował, ale pod warunkiem pierwszeństwa łaciny. W 885 r. papież Stefan V zakazał odprawiania mszy w tym języku.
Ich głagolica była przez pewien czas używana w Czechach i wśród Chorwatów. Nie trwało to jednak długo i zwyciężyła kultura łacińska, alfabet łaciński oraz język łaciński. Wyraźnie pokazuje to, że jesteśmy częścią zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Stosujemy zachodni obrządek chrześcijański.
Trudno byłoby też utrzymać wymyślone przez nich pismo. Mówimy tu o środowisku naukowym, a dla uczonych w średniowieczu bezsprzecznie bardziej praktyczne było używanie łaciny, ponieważ posługiwali się nią wszyscy uczeni w Europie Zachodniej.
Słowacy weszli w krąg kultury łacińskiej. Od XIV wieku na obszarze dzisiejszej Słowacji, zwłaszcza w miastach, stopniowo zaczęto częściej posługiwać się językami ojczystymi. Dominowały wówczas język niemiecki oraz czeski, którego forma z czasem uległa słowakizacji. Choć łacina traciła na znaczeniu, alfabet łaciński pozostał w użyciu i do dziś służy do zapisu języka słowackiego.
MIT 3: „Święto 5 lipca to rocznica upamiętniająca ich przybycie na Słowację”
FAKT: Nie wiadomo dokładnie, kiedy Cyryl i Metody przybyli na Wielkie Morawy. Rok 863 to historyczna hipoteza, nie potwierdzony fakt. Dlatego też 5 lipca nie jest żadną rocznicą, to po prostu losowa data i to wybrana znacznie, znacznie później. Podobnie jak to, że Boże Narodzenie przypada 25 grudnia, nie wynika z Ewangelii, lecz z tradycji ustanowionej przez Kościół.
MIT 4: „Cyryl i Metody działali na zamku w Devínie”
FAKT: Nie istnieje żadne źródło historyczne, które łączyłoby bezpośrednio Cyryla i Metodego z zamkiem w Devínie. Dzisiejsze świętowanie na Devínie ma więc wymiar bardziej symboliczny niż historyczny. To już nie pierwszy raz, gdy politycy wybierają właśnie Devín na miejsce swoich politycznych manifestacji.
Wspomina się o nim w związku z oblężeniem tego zamku w 864 roku, czyli rok po hipotetycznym przybyciu Konstantyna i Metodego. Wówczas zamek oblegał król wschodniofrankijski Ludwik II Niemiecki, a bronił go Rościsław [Rastislav].
Zapis pochodzi z kronik fuldzkich, które opisują historię Królestwa Franków Wschodnich i są nazwane na cześć klasztoru Fulda na terytorium dzisiejszych Niemczech. Zachowana nazwa brzmi Dowina, co oznacza dziewczynę.
Zapis ten identyfikuje się dziś z miejscowością Devín, ale są też głosy sprzeciwu. W środowisku słowiańskim było bowiem więcej miejscowości o nazwie Devín, była to wówczas popularna nazwa twierdz i miejscowości. Wiemy więc, że chodziło o Devín, ale nie mamy stuprocentowej pewności, że chodziło o dzisiejszą miejscowość pod Bratysławą.
MIT 5: „Cyrilo-metodiańska tradycja to ciągłość słowackiej tożsamości od IX wieku”
FAKT: Trudno mówić o tradycji i ciągłości, jeśli przez całe stulecia po śmierci Cyryla i Metodego zbyt wielkiej uwagi się im nie przypisywało. Świadczyć o tym może, chociażby to, że ich imiona były w zasadzie zapomniane na ziemiach słowackich, nie nadawano ich dzieciom, nie obchodzono ich świąt.
Co jednak nikomu nie przeszkodziło zawrzeć w preambule słowackiej konstytucji następujących słów: „My, naród słowacki, pamiętając o politycznym i kulturowym dziedzictwie naszych przodków oraz o wielowiekowych doświadczeniach związanych z walką o byt narodowy i własną państwowość, w zgodzie z duchowym dziedzictwem św. Cyryla i Metodego oraz historycznym dziedzictwem Wielkiej Morawy...”.
MIT 6: „Rzesza Wielkomorawska to pierwsze słowackie państwo”
FAKT: Tu napotykamy na mit założycielski, który co poniektórzy bardzo by chcieli, by był prawdą. Jednak historycy jasno mówią, że takie porównania to uproszczenie. Pisała o tym także Weronika Gogola w książce Ufo nad Bratysławą:
I chociaż współcześni historycy podkreślają, że wskazywanie na ciągłość między średniowiecznym księstwem z siedzibą w Nitrze, Państwem Wielkomorawskim a dzisiejszą Słowacją jest nadużyciem, to jednak wyłącznie w tych zamierzchłych dziejach Słowacy mają szansę odnaleźć swojego króla. Jakby zapominając, że – po pierwsze – pojęcie narodu słowackiego powstało znacznie, znacznie później, a po drugie – że za rządów Pribiny, a po nim Svätopluka określenia rex, czyli król, używał co drugi pomniejszy włodarz.
O ile wysiłki budzicieli narodowych były raczej niewinne, w XX wieku byliśmy świadkami dosłownego nadużywania symboliki Wielkiej Morawy. Faszyści stworzyli z Wielkiej Morawy rzekomo pierwsze państwo Słowaków:
Podkreślano dawne sojusze z Frankami, stał się dla nich symbolem przyjaźni z nazistami:
To kolejny paradoks. Po przewrocie w lutym 1948 r. władza komunistyczna właśnie się zabetonowała i stworzyła konstytucję, w której umieściła odniesienie do chrześcijaństwa, które przyszło ze Wschodu. Co, nawiasem mówiąc, jest historyczną bzdurą, ponieważ jak już wspomniałem — Morawianie zostali ochrzczeni przez Zachód.
Istotny jest tu nacisk na Wschód. Jest to klasyczny sposób manipulowania historią na korzyść ideologii lub narracji politycznej, którą chce się utrzymać w społeczeństwie.
MIT 7: „Słowacy, jako naród, istnieli już w czasach Wielkiej Morawy”
FAKT: To mit bezpośrednio nawiązujący na ten poprzedni, ale warto się mu przyjrzeć osobno. W IX wieku nie istniała żadna słowacka tożsamość narodowa. Nie istniały narody, jakie dziś znamy – istnieli raczej Morawianie, Nitrzanie – plemiona.
Włączenie mieszkańców dzisiejszej Słowacji do historii Wielkiej Morawy jest skomplikowane. Nigdzie nie zachowała się nazwa plemienia, które zamieszkiwało wówczas nasze terytorium.
Uważam, że istniało tu odrębne plemię słowiańskie, ale po prostu nie zachowała się żadna nazwa tego plemienia. Nie wiemy, jak sami się nazywali. Nie wiemy, w jakim stopniu zaszła u nich asymilacja i akulturacja z imperium wielkomorawskim.
Czesi jako plemię w IX wieku przez pewien czas byli częścią wielkomorawskiego imperium, ale trzeba powiedzieć, że wzajemne stosunki były bardzo złe i po śmierci Świętopełka odłączyli się, i poprosili Bawarów o pomoc w walce ze złymi Morawianami.
Jednak gdy w XX wieku pojawia się twierdzenie, że Wielka Morawa była państwem Czechów i Słowaków, jest to uproszczenie, które nam, historykom, nie do końca odpowiada.
Gdybym miał powiedzieć, która formacja państwowa ukształtowała Słowaków takimi, jakimi są, to jest to Królestwo Węgierskie i państwo czechosłowackie. W tej kolejności. Być może ktoś zmieniłby tę kolejność, ale okres Wielkiej Morawy jest zdecydowanie na trzecim miejscu.
Bądźmy konkretni: w literaturze ludackiej podczas II wojny światowej bardzo popularne stało się utożsamianie Wielkiej Morawy z pierwszym państwem Słowaków. Ta ludowa narracja z pierwszej połowy lat 40. ubiegłego wieku przeniosła się do literatury neoludackiej, gdzie mówi się, że Wielka Morawa była pierwszym państwem Słowaków, potem nastąpiło odrodzenie 14 marca 1939 r., a kolejnym odrodzeniem było utworzenie niepodległego państwa w 1993 r.
Nawiasem mówiąc, podczas wojny ludacy chcieli postawić pomnik Świętopełka na zamku w Nitrze, posługując się podobnymi narracjami, jakie zabrzmiały na zamku w Bratysławie w 2010 roku, co jest straszne. [W 2010 roku z inicjatywy premiera Ficy odsłonięto na bratysławskim zamku pomnik Świętopełka, pierwotnie widniał na niej napis „Świętopełk - któl starych Słowaków”, został on później usuniety - przyp. Słowacystka]
***
I na koniec przytoczę historyjkę z premierem Ficą i ministrą kultury Martiną Šimkovičovą w roli głównej:
Fico na konferencji z nową ministrą powiedział, by ta podczas swojej pracy „zwracała szczególną uwagę na tradycję Wielkich Moraw oraz Cyryla i Metodego”. Gdy dziennikarze dopytali, czy pochodzący z Sołunia, czyli dzisiejszych Salonik, Cyryl i Metody nie byli przypadkiem obcym elementem wzbogacającym Słowaków kulturowo, usłyszeli od premiera, że „oni przynajmniej nie przyszli z ideologią LGBT+”.
Jak twierdzi profesor Lysý:
Od świętych do symboli. Jak historia staje się narzędziem polityki
Historycy nie odbierają Cyrylowi i Metodemu zasług – domagają się tylko odrobiny uczciwości w przedstawianiu przeszłości. Ich badania pokazują, że historia to nie gotowy scenariusz do odczytywania narodowej wielkości, ale skomplikowany proces, pełen nieciągłości, przemilczeń i sprzecznych interpretacji. Polityka lubi prostotę i symbole – ale społeczeństwo obywatelskie powinno domagać się czegoś więcej niż tylko wzniosłych przemówień na tle ruin Devína.
Bo może największym dziedzictwem Cyryla i Metodego nie jest ani pismo, ani chrzest, ani ideologia, lecz to, że uczyli myślenia i rozumienia słów – a nie ślepego powtarzania frazesów.
Brak komentarzy: