Czy ciągle trzeba porównywać Słowaków z Czechami? - „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki” Łukasza Grzesiczaka [recenzja] - Słowacystka

12.02.2024

Czy ciągle trzeba porównywać Słowaków z Czechami? - „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki” Łukasza Grzesiczaka [recenzja]

 

„Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki” Łukasza Grzesiczaka to pozycja, która wciąga. To też książka, która z każdym czytaniem przynosi inne spojrzenie.


 Wiem, ta recenzja miała być tu już dawno, ale bardzo chciałam przeczytać tę książkę jeszcze raz, zanim coś o niej napiszę. Więc po pokonaniu lawiny w pracy wreszcie mi się to udało.

 

Mam za sobą dwie lektury tej książki. Każda z nich była owocna i przyniosła nowe przemyślenia.

 

Na początek muszę się jednak przyznać, że gdy usłyszałam, że książkę o Słowacji pisze człowiek, którego znam jako zapalonego czechofila, który na dodatek w książce przyznaje, że sam nie wie, czy polubił Słowację — to miałam obawy. Bo czechofile zwykle nie mają dobrego zdania o Słowacji. Z reguły jak już piszą o Słowacji to tylko źle, bo np. jakaś instytucja jest danego dnia zamknięta, a w Pradze to przecież nie do pomyślenia. I wtedy zaczyna się cała litania, w Pradze to, w Pradze tamto...


W efekcie wszystko, co słowackie i na Słowacji jest złe. No ewentualnie może któreś piwo będzie dobre, bo warzone w Czechach. 😉

Ale...

Pierwsze czytanie przyniosło efekt wow i moje obawy o czechofilskie zapędy autora zniknęły gdzieś z tyłu głowy. 

 

Łukasz Grzesiczak, to jednak przede wszystkim dziennikarz i udało mu się zachować przynajmniej pozorną neutralność. Stworzył  książkę, która ze względu na wybór tematów jest bardzo subiektywna i różnorodna, ale przede wszystkim jest ciekawa. Słowacja wciąga i jest napisana w sposób zrozumiały dla wszystkich, przez co czytelnik nie tylko zdobywa wiedzę, ale także czerpie przyjemność z lektury.

 

Książka jest pełna anegdot oraz faktów, dlatego też nie znudzi starych słowakofilów, którzy znają Słowację jak własną kieszeń, ale też nie przerośnie słowackich żółtodziobów. Wydaje mi się, że tutaj udało się znaleźć doskonałą równowagę.

 

Słyszałam już zdanie, że tematy poruszane przez autora są specyficzne. Owszem, ale raczej z założenia to nie miała być książka-przewodnik, która będzie opisywać to samo, co wszystkie inne książki o Słowacji. Łukasz Grzesiczak pokazuje tu swoje spojrzenie na naszych południowych sąsiadów.


Po raz drugi

 

Drugie czytanie trochę uspokoiło mój wcześniejszy zachwyt, bo zaczęłam dostrzegać jednak trochę to czechofilskie spojrzenie Łukasza na Słowację. Autor niemal co chwila widzi, że Słowacy mają kompleksy, że ich problemem są Czesi. Jak sam pisze „Słowackie DNA — kompleksy i ciągłe porównywanie się z innymi, w tym konkretnym przypadku z Czechami”.


No i ja się tu się nie zgadzam, bo owszem Słowacy i Słowacja często są porównywani przez innych z Czechami, ale moim zdaniem w sposób zupełnie niewłaściwy.


Słowacja i Czechy, mimo iż przez kilkadziesiąt lat tworzyły jedno państwo i narody te od wieków rozwijały się obok siebie, to jednak nie następowało to razem. Historia obu tych narodów jest zupełnie różna. 


Słowacja w odróżnieniu od Czechów na mapie świata pojawiła się zaledwie kilkadziesiąt lat temu, w 1993 roku (nie wliczam tu niechlubnego epizodu z satelickim państwem zależnym od III Rzeszy), Czechy przez wieki miały swoje królestwo. Na dodatek nawet my przyjęliśmy chrzest z Czech. I właśnie to najlepiej pokazuje, że Czechy i Słowacja to kraje i narody, które są na zupełnie innym etapie swojej egzystencji. Słowacy jako ten młodszy naród spoglądają w stronę sąsiadów, naturalnie najczęściej w stronę Czechów, ale także w stronę Polski, jednak to wcale nie oznacza, że Słowacy są zakompleksieni na punkcie jednego czy drugiego kraju.

 

Dlatego moim zdaniem poszukiwanie wzorów i inspiracji u innych to nie kompleks, raczej wyraz uznania. W końcu za wzór do naśladowania nie wybiera się tych najgorszych w danej dziedzinie, a tych najlepszych.

 

Mimo wszystko

 

Mimo wszystko uważam, że to zdecydowanie najlepsza polska pozycja o Słowacji, jaka do tej pory się ukazała na naszym rynku. I będzie ciekawą propozycją, zawłaszcza dla osób, które Słowację chcą dopiero poznać. 

 

Z pewnością pomoże wielu Polakom zrozumieć trochę bardziej Słowację. Nawet jeśli ma to być przez klucz czeski, bo zdaję sobie sprawę, że dla wielu Polaków będzie on pomocny.


Mam nadzieję, że Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki będzie dobrym początkiem i zachęta do dalszych poszukiwań i eksploracji Słowacji.







Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki


Autor:  Łukasz Grzesiczak
Wydawnictwo: Poznańskie
Data polskiej premiery: 25.10.2023
Liczba stron: 336

Więcej postów o literaturze słowackiej i książkach związanych ze Słowacją znajdziecie tutaj:

Jeśli spodobał Ci się mój wpis, to będzie mi miło, jeśli:

✦ zostawisz tu swój komentarz

✦ polajkujesz mój fanpage 

✦ udostępnisz ten wpis swoim znajomym

1 komentarz:

  1. Ale na zdjęciu w ksiazce zamiast haluszków brydżowych są strapacky😉

    OdpowiedzUsuń